Zmora wielu osób, które zgłaszają się do mnie na szkolenie. Pies natychmiast po odpięciu smyczy daje długą, szaleje jak opętany, zdaje się zupełnie nie słyszeć, co się do niego mówi i “zapomina”, że to ze swoim człowiekiem wyszedł na spacer. A może jeszcze podje sobie przy okazji śmieciucha albo dwa. Przewodnicy kończą jeden, dwa, trzy kursy posłuszeństwa u różnych osób, a problem zdaje się nie znikać - nawet mimo tego, że na placu szkoleniowym pies pracuje na medal. Dlaczego tak się dzieje? I jak wreszcie rozwiązać problem?!
Przede wszystkim należy zupełnie zmienić swoje nastawienie. Przywołanie to nie komenda, przywołanie to relacja! Zatem niezależnie od tego, ile razy będziesz szkolił psa z gwizdka czy z hasła “do mnie”, ile smaczków dostanie od Ciebie, kiedy wreszcie przyjdzie po Twoim zawołaniu - te zabiegi tak naprawdę nie wystarczą. Owszem, to świetny początek, ale tylko początek. Na skuteczne przywołanie największy wpływ ma to, w jaki sposób budujesz zaufanie swojego psa do siebie, jak atrakcyjnie przedstawiasz się w jego oczach i to, czy zwyczajnie czuje się on przy Tobie bezpiecznie. Co zatem możemy zrobić, aby pies nie chciał spuścić nas na spacerze z oka?
PRZYWOŁANIE TO ZABAWA
Bardzo często widzę, że osoby szkolące swoje psy mają tendencje do robienia tego trochę mechanicznie, od niechcenia. A trzeba pamiętać, że psiaki, to żywe istoty, ba, istoty, które doskonale wyczuwają nasze emocje! Zatem, jeśli trening przywołania psa to dla Ciebie katorga, nuda, coś, co “trzeba zrobić” - podobne podejście może mieć wtedy Twój pies. Pies jest jak dziecko, naprawdę, jest doskonałym obserwatorem i naprawdę jest w stanie wyczuć, kiedy nie do końca masz na coś ochotę.
Anegdotka z życia wzięta:
Nasz Chillout, 3 miesięczny border collie, uwielbia zabawę. Jest młodym szczeniakiem, który w owym okresie nie mógł wychodzić na “pełnoprawne spacery” z racji trwającej jeszcze kwarantanny. A nie oszukujmy się, dla psa z linii użytkowej wyjście na spacer po bezpiecznym chodniczku wokół zamkniętego (nuuuuuuudnego) osiedla nie jest czymś, co go psychicznie zmęczy. Zatem zmuszeni byliśmy co chwilę wymyślać mu w domu nowe atrakcje, żeby zwyczajnie nam tego domu, z braku bodźców, nie zdemolował. Najprostszą z metod była oczywiście wspólna zabawa w polowanie. Pańcio Chilla jest natomiast “rasowym gamerem”, który nie wyobraża sobie dnia bez konsoli. I tutaj pojawił się konflikt. Pańcio myślał, że odkrył eurekę - w chwilach, kiedy grał, przyczepiał sobie szarpaka do kostki, co chwila ruszał nogą, a młody polował na zabawkę. Złote rozwiązanie, można robić dwie rzeczy naraz, prawda? Aha - podziałało może ze 3 razy! :D Kiedy tylko Chill ogarnął, że Pańcio nie angażuje się w zabawę, to co zrobił? Usiadł naprzeciwko i zaczął na niego szczekać! Tak, sfrustrował się, że Pańcio chciał go tak perfidnie oszukać i zamiast poświęcić mu czas, to dać mu tylko jakieś resztki uwagi! Wniosek? Podczas interakcji z psem daj mu swoją pełną uwagę!
Pokaż psu, jak bardzo cieszysz się, że jest blisko Ciebie. Idąc na spacer nie zapomnij o zabraniu ulubionej psiej zabawki (która, co więcej, pojawia się tylko na Waszych wspólnych spacerach, dzięki czemu będzie jeszcze bardziej atrakcyjna) i kiedy pies sam decyduje się na spojrzenie w Twoim kierunku, od czasu do czas zaproponuj mu szalone, intensywne przeciąganie. Psy uwielbiają się bawić, wykorzystaj to! Najfajniejsze jest wspólne polowanie, wspólne wyścigi po zabawkę, wspólne “mordowanie” zdobyczy. Staraj się zatem nie wciskać psu zabawki do pyska, a raczej uciekać nią od niego. Możesz też przytrzymując psią obrożę, wyrzucić zabawkę przed siebie i na hasło “łap” wspólnie ścigać się do niej z psem, a zakończyć wspólnym przeciąganiem. W przeciąganiu czasem wygraj Ty, czasem daj wygrać psu - niech nie czuje się gorszy. Oczywiście wcześniejszy trening na hasło “łap” i “puść” bardzo się Wam przyda dla wzajemnego zrozumienia zasad wspólnej zabawy. Najważniejsze, to dobrze się razem bawić, więc pozwól sobie na chwilę szaleństwa i baw się z psem, jakby cały świat wokół nie istniał! ;)
PRZYWOŁANIE TO ZDOBYWANIE
A teraz podchwytliwe pytanie: co oprócz zabawy może być nagrodą dla psa? Najczęstsza odpowiedź: jedzenie!
Błąd!
To nie jedzenie samo w sobie jest dla psa nagrodą, to możliwość zdobywania tego jedzenia jest tak naprawdę nagradzająca. Psiaki pochodzą od wilków, wilki są drapieżnikami, a nasze psiaki odziedziczyły po nich silną potrzebę aktywnego zdobywania. Zatem, jeśli wydasz psu komendę, po czym wsadzisz mu smakołyk do pyska, to wartość takiej nagrody może nie być dość silna. Przy nauce przywołania pouciekaj chwilę jedzeniem, pozwól psu samodzielnie wyciągnąć je z Twojej otwartej dłoni, wyrzucaj smakołyki w trawę, żeby pies powęszył, popodrzucaj je, żeby łapał je w powietrzu, wydawaj jedzenie seriami (pojedyncze smakołyki jeden za drugim zamiast dania garści jedzenia na raz) dla lepszego podkreślenia jakiejś fajnej powtórki. Im bardziej będziesz kreatywny w wydawaniu jedzenia, tym chętniej zdobywać je będzie Twój zwierzak. Zróbcie z nagradzania małe polowanko, a zobaczycie o ile chętniej na jedzonko będzie pracować Wasz psiak. Staraj się też zmieniać nagrody: po pierwsze zbadaj co najbardziej smakuje Twojemu psu (Jeśli nie chce pracować na suchą karmę, to może warto ją zmienić na bardziej atrakcyjną? A może warto zrezygnować z dawania psu za darmoszkę karmy z miski, żeby miał więcej szans na aktywne zdobywanie? Może warto pokazać mu, że jedzenie pochodzi bezpośrednio od Ciebie, więc to do Ciebie należy zawsze się zwracać, kiedy ma się smaka na jedzonko, zamiast wyczekiwać przed miską czy pojemnikiem z zapasem?), a po drugie zabieraj różne przysmaki, o różnej atrakcyjności i zaskakuj swojego łobuza! Co więcej, im więcej możliwości zdobywania - polowania pies dostanie od Ciebie, tym mniej będzie szukał takich atrakcji na własną łapę (czyli rzadziej będzie szperał w spacerowych śmieciuchach). Dlaczego? Bo psy uwielbiają chodzić na łatwiznę! A łatwiej jest poprosić pańcia, który jest obok, o możliwość zdobywania niż szukanie samodzielnie czegoś kilkanaście/kilkadziesiąt metrów dalej!
PRZYWOŁANIE TO ZAUFANIE
Co robisz na spacerze, kiedy widzicie naprzeciwko drugiego psa lub człowieka? Czy pomagasz psu zawsze ominąć ów bodziec i podpowiadasz mu jak to zrobić? Podpowiem - skrócenie smyczy się nie liczy! :P
Pokaż psu, że naprawdę jesteś jego przewodnikiem: to znaczy, że wiesz, jak należy się zachować w konkretnych sytuacjach i że wiesz, jak pomóc w nich swojemu przyjacielowi. Co ja robię na widok każdego psa lub człowieka? Po pierwsze staram się wyprzedzić reakcję swojego psa, ponieważ nauki neurobiologiczne czarno na białym wskazują, że emocje uniemożliwiają logiczne myślenie i na odwrót, logiczne myślenie uniemożliwia wzrost emocji w reakcji na bodziec. Zatem kiedy tylko mój pies zauważy na horyzoncie żywą istotę, to wołam go po imieniu, podpowiadam, aby dostawił się do mojej nogi (lub łatwiej - usiadł gdzieś z boku ścieżki lub jeszcze łatwiej - zaczął węszyć w trawie w poszukiwaniu smaczków dla przekierowania uwagi), sowicie go chwalę i nagradzam hurtowo w chwili, gdy omijamy bodziec, a kiedy ten zostanie nam daleko za plecami (przynajmniej 5 metrów), to szaleję z radości i daję psu to, co uwielbia najbardziej: może to być “ten jedyny” szarpak, ulubiony smaczek goniony po ziemi na komendę “łap” lub kilka ulubionych sztuczek (u nas to kółeczka, slalom czy wskakiwanie na ławkę/pniak). U szczeniaka robię to absolutnie zawsze, nie pozwalam mu samodzielnie decydować, jak ma się zachować w tej sytuacji (wolę na początku założyć, że mu się nie uda niż potem odpracowywać złe nawyki). U psa dorosłego, jak u Hipisa, staram się dawać już możliwość samodzielnego decydowania, ale raz na jakiś czas nadal pojawia się nagroda (dzięki czemu bardziej mu zależy na poprawnym zachowaniu, bo nigdy nie wie, co go czeka - paróweczka, garść groszków karmy w trawie, wskoczenie na pańcię na “hopa hopa” czy może kilka zmian pozycji na przewalonym pniaku [co jest najulubieńszą hipisową aktywnością], a może tym razem tylko uśmiech pańci?). Ale ZAWSZE jestem w tej sytuacji z psem, choćby kątem oka.
Oczywiście nie oczekuję, że dosłownie każdy pies czy każdy człowiek ma przez moje psy zostać zignorowany. Natomiast moje psy zawsze dostają informację ode mnie o możliwości przywitania się. Tak, mamy hasło “przywitaj” i ono oznacza dla chłopaków, że teraz mogą pozwolić sobie na powitanie i ewentualne dzikie harce z nową koleżanką czy kolegą. Dzięki takim zabiegom moje psy starają się zawsze mnie zapytać na widok psa czy człowieka “Mame, co teraz robimy?” i nie mam problemu z uciekającymi, wymuszającymi kontakt z innymi, łobuziakami. :)
Od czego najlepiej zacząć? Upewnij się, że Twój pies zna swoje imię! Często to wcale nie jest takie oczywiste ;)
PRZYWOŁANIE TO GRA, NIE NAUKA
Ok, ale co z nauką komend? Oczywiście pojawia się ona w naszym życiu, co więcej, pojawia się na każdym spacerze! Staram się jednak, żeby w głowach moich psów były to komendy-przyjemności. Co to oznacza?
Po pierwsze, wybieram do ich nauki ulubione nagrody moich psów - najpyszniejsze smaczki, najatrakcyjniejsze szarpaczki.
Po drugie, tak układam trening, żeby moje psy miały 99,9% szans na sukces. To znaczy, że trening zaczynam w domu lub w bardzo spokojnych miejscach, gdzie nie pojawiają się w zasadzie żadne rozproszenia.
Po trzecie, bardzo stopniowo zwiększam kryteria. Najpierw to ja wybieram rozproszenia, na przykład odwołuję psa od wyrzuconego przeze mnie jedzenia czy zabawki, następnie może być to pozorant, który czymś kusi psa lub spokojny pies, który niekoniecznie zwraca na naszego uwagę.
Po czwarte, zaczynam wykorzystywać komendy na przywołanie w sytuacjach rzeczywistych dopiero wtedy, kiedy nasze treningi w kontrolowanych rozproszeniach idą gładko i bezbłędnie. Oznacza to, że moje psy bardzo długo nie są puszczane luzem! Spacery rozpoczynam od wychodzenia na długich linkach (5-7 metrów), które puszczam na ziemię, po to, aby moje psy miały szansę na swobodną eksplorację, ale i na samodzielne decyzje o powrocie do mnie (oczywiście w neutralnych warunkach - nie na widok psa czy człowieka), za co są bardzo sowicie nagradzane. :) Natomiast każdą złą decyzję mogę natychmiast przyblokować przydeptując linkę, do której przypięty jest pies. Polecam Wam linki z materiału BioThane, które nie brudzą się, nie nasiąkają wodą, nie plączą się ani nie palą rąk przy pociągnięciu. *Większe i silniejsze psy chodzą u mnie na dłuższych linkach (10 metrów), które obwiązuję sobie wokół pasa.
Przykładowe ćwiczenia zobaczycie na filmiku poniżej!
PRZYWOŁANIE TO BYCIE RAZEM
Spacer z psem to nie obowiązek, to przyjemność bycia blisko. Pies to Twój najlepszy przyjaciel, nie zapominaj o tym i pokaż mu to! Kiedy wychodzę z psami na spacer, staram się zawsze mieć wyłączony telefon (chyba, że trenuję z nimi specjalnie brak uwagi z mojej strony, ale to już tak naprawdę zaawansowany poziom nauki!), nie zagadywać się z innymi psiarzami, nie obmyślać planów zakupowych czy tego, co muszę zrobić jeszcze w pracy (tak, wiem, że to bywa trudne!). Spacer z psami to mój czas na relaks, na bycie tu i teraz, na bycie z tymi, dla których jestem najważniejsza, na zapomnienie choć na chwilę o codziennych troskach i obowiązkach. Obiecuję Ci, że takie podejście do spacerów na pewno odczuje Twój pies! Pomyśl, dlaczego, jeśli człowiek nie daje pełnej uwagi na spacerze psu, to pies miałby dawać pełną uwagę człowiekowi? Całkiem logiczne, kiedy się o tym pomyśli, prawda? Pokaż psu, że jesteś z nim i dla niego, obserwujcie razem biegające wiewiórki czy przelatujące ptaszki. Wskakujcie na pniaki czy truchtajcie wzdłuż brzegu jeziorka. Może to wydawać się śmieszne, ale naprawdę ma duży wpływ na to, jak budujecie swoją relację z psem. Zobacz momenty, kiedy pies zwraca na Ciebie uwagę i okaż mu ją z powrotem. Wykorzystaj właśnie te chwile na naukę nowych umiejętności (nowych komend posłuszeństwa czy nowych sztuczek), zamiast niejako “wymuszać” naukę w chwilach, gdy Twój pies jest czymś bardzo rozproszony. Im częściej idziesz “za psem” i dobrze wybierasz moment na pracę, tym takie momenty będą pojawiać się częściej, tym łatwiejsze chwile szkoleniowe będą wydawać się Twojemu psu i tym samym tym szybciej poradzicie sobie z coraz trudniejszymi rozproszeniami! Małe kroki to klucz do sukcesu! Lepiej stawiać zwierzakowi często małe wyzwania niż szybko “sprawdzać czy działa” w trudnych warunkach. Wtedy, jeśli nie wyjdzie, to frustrujesz się zarówno Ty, ale i Twój pies - bo zwyczajnie on nie rozumie dlaczego jesteś niezadowolony, że on pobiegł obczaić ten fascynujący kawałek papierka po batoniku.
Niestety, nie ma prostej, jednej recepty na skuteczne przywołanie. Na szczęście, opiera się ono na budowaniu przyjaźni opartej na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. Co to oznacza w praktyce? Kupę fantastycznej zabawy! :D
Chcesz wiedzieć więcej? Chcesz poczuć na własnej skórze, jak to wygląda? ;) Sprawdź hauvardzki kurs
oraz Warsztaty Motywacyjne!
A może masz jakieś własne ulubione sposoby na budowanie relacji z psem? Na naukę skutecznego przywołania?
Chcesz zadać jakieś pytania? Śmiało! Dziel się przemyśleniami w komentarzach! :)
Comentarios